Opowieść o drzewie

Autor: człowiek-nikt środa, 26 października 2011

Było raz stare majestatyczne drzewo, którego gałęzie rozpościerały się ku niebu. Gdy kwitło motyle rozmaitych kształtów, barw i rozmiarów przylatywały i tańczyły wokół niego. Gdy rodziło owoce przylatywały do niego ptaki z dalekich krajów. Jego gałęzie były jak ramiona wyciągnięte na wietrze, cale wyglądało tak cudnie, tajemniczo pięknie.Codziennie mały chłopiec przychodził bawić się pod nim i drzewo zakochało się w małym chłopcu. Wielkie drzewo nie uważało się za wielkie- tylko ludzie mieli o im takie wyobrażenie. Dla miłości nie ma dużego, małego, nikt nie jest mały, obejmuje wszystkich.
A wiec w drzewie obudziła się miłość do chłopca, który bawił się blisko niego. Jego gałęzie były wysoko ,ale ono je zgięło by mógł się bawić, by mógł zrywać kwiaty i zbierać owoce.. Miłość zawsze była gotowa się zgiąć. Przychodziło swawolne dziecko, a drzewo zginało gałęzie. Gdy dziecko zrywało kwiaty drzewo się cieszyło, ze może coś dać. Chłopiec rósł, czasem spał w zagłębieniu drzewa, czasem jadł owoce, czasem nosił koronę z kwiatów i zachowywał się jak mały król. Wspinał się na drzewa, huśtał się na jego gałęziach. Z upływem czasu na chłopca spadł nadmiar obowiązków, pojawiły się ambicje. Zdawał egzaminy, rywalizował z przyjaciółmi, wiec nie przychodził regularnie. A drzewo czekało cierpliwie. Przyzywało go cała duszą ”przyjdź do mnie, czekam na Ciebie”. Było smutne gdy chłopiec nie przychodził, drzewo było smutne bo nie mogło dać mu wszystkiego. Chłopiec przychodził coraz rzadziej. Był ambitny i pochłonięty swoimi sprawami. Dlaczego miałby odwiedzać drzewo? Pewnego dnia gdy przechodził obok niego drzewo zawołało: „czekam na Ciebie każdego dnia” - ten głos unosił się w powietrzu. Chłopiec zapytał „Co masz takiego, Nic nie możesz mi dać, ja chcę pieniędzy a Ty nic nie masz, nie zamierzam tracić z Tobą czasu”.
Drzewo odpowiedziało, "Nie mam pieniędzy Nie znam pieniędzy, kwitną na mnie kwiaty, tańczę na wietrze i śpiewam pieśni, daję kojący cień, mogę Ci dać wszystko co mam, zerwij wszystkie moje owoce i sprzedaj je."
Zrobił to , rozpromienił się i zerwał wszystkie nawet te niedojrzale. Działał tak gwałtownie, ze liście opadły i odszedł nawet się nie oglądając.
A drzewo było szczęśliwe że mogło coś dać...szczęśliwe połamane drzewo.
Nie wracał. A drzewo smutne tęskniło. Po wielu latach jako dorosły mężczyzna przechodzi tamtędy, Drzewo powiedziało ”chodź do mnie i obejmij mnie”.
„Skończ wreszcie z tym nonsensem i przestań gadać na próżno, ja chce zbudować dom”
Dom, ja nie znam domu ale możesz obciąć moje gałęzie - wtedy będziesz mógł zbudować dom. Nie zwlekając przyniósł siekierę o odrąbał wszystko. Nie raczył nawet podziękować. Zbudował dom. Mijały lata. Pień czekał . Nikt go nie odwiedzał. Chciał go przywołać ,ale nie miał gałęzi ani głosu, wiatry wiały a on nie mógł wydac głosu. Ale w duszy rozbrzmiewał głos ”przyjdź”.

Upłynęło wiele czasu, mężczyzna stal się starcem. Przechodził kiedyś i stanął przy pniu. Pień zapytał co jeszcze może dla niego zrobić. Nic nie możesz zrobić potrzebuję łodzi by popłynąć do ciepłych krajów. Drzewo radośnie odrzekło, zetnij mój pień i zrób lodź.
Mężczyzna przyniósł pilę, ściął pień i odpłynął.

Teraz drzewo to tylko pień...nic już nie ma.
Pewniej nocy odpoczywałem koło tego pniaka, usłyszałem: „mój przyjaciel jeszcze nie wrócił bardzo się martwię, czy nie utonął, czy nie zaginął, gdybym jeszcze mógł mu coś dać, wtedy mógłbym umrzeć szczęśliwie” 


0 komentarze

Prześlij komentarz


. Obsługiwane przez usługę Blogger.